W związku z XVI edycją Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego czytaj więcej
…w Kościele Pokoju. czytaj więcej
Zachęcamy do oddania głosu! czytaj więcej
Historyczne miejsca, które poznaliśmy podczas wspólnych podróży po Śląsku, skłoniły do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa w Świdnicy – mówią państwo młodzi. czytaj więcej
Muzyków do swojego zespołu dobiera z wielką starannością. Muszą to być osoby, które podobnie jak on „czują” muzykę Monteverdiego. Nie jest łatwo grać madrygały. Świadczy o tym fakt, że rękopis nutowy zawiera jedynie głosy skrajne – linię śpiewu oraz głos basowy, pomiędzy nimi zapisana jest harmonia najczęściej w postaci cyfrowanej. Claudio Cavina, założyciel zespołu La Venexiana zastrzega, że w trakcie gry starają się nie zmieniać żadnej nutki z tego, co napisał kompozytor. W ten sposób napisane madrygały przypominają raczej partyturę jazzową. - Za każdym razem kiedy przygotowuję się do wykonania nowego utworu Monteverdiego, gram go wiele razy – mówi maestro. – W pierwszym podejściu wydaje mi się, że jest on bardzo trudny. Gram to samo jeszcze raz i jeszcze raz… Gdy znajduję swój własny kontakt z muzyką, wtedy dopiero mogę powiedzieć, że tak naprawdę jest ona moja – opowiada o swojej pasji Cavina. Roberta Mameli dosłownie oczarowała publiczność festiwalową barwą głosu i sposobem interpretacji wykonywanych partii solowych, a w szczególności Lamentu Nimfy – Arii z Ósmej Księgi Madrygałów Monteverdiego. Kompozytor zostawił dużą swobodę solistce, bowiem zapis nutowy nie zawiera podziału rytmicznego. To sprawia, że niemożliwe staje się zaśpiewanie tego utworu dwa razy tak samo. – Staram się oddać śpiewem emocje, które czuję w danej chwili – mówi śpiewaczka. – Chcę zawrzeć w tym ból, pasję, doświadczenie, po prostu życie. Każde wykonanie jest inne, bo śpiewam w innych warunkach i ja sama się zmieniam – dodaje. Aż mnie zatkało jak zobaczyłem wnętrze Kościoła Pokoju – mówi inny muzyk z zespołu La Venexiana, Alberto lo Gatto. – Miejsce ma ogromny wpływ na wykonywanie muzyki, jednakże bardzo ważni są także ludzie i to, żeby czuć z nimi kontakt. Oprócz zachwytu wnętrzem, artyści podkreślają także ogromną rolę jaką w trakcie koncertu odgrywają słuchacze. Mój kontakt z publicznością odbywa się poprzez muzykę. Podczas koncertu jestem cały czas skupiona i śledzę partyturę, nawet jeśli są fragmenty kiedy nie gram – opowiada Caterina dell’Angello, wiolonczelistka. – Publiczność jednak jest niezbędna – kontynuuje Caterina. – W trakcie nagrania studyjnego wyobrażam sobie ludzi. Bo przecież gramy dla publiczności, a nie dla mikrofonu. Dalsza część wieczoru w Cafe 7 upłynęła także we włoskim stylu. Podawane podczas bankietu antipasti rozszerzyły wachlarz doznań o smaki słonecznej Italii.