W związku z XVI edycją Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego czytaj więcej
…w Kościele Pokoju. czytaj więcej
Zachęcamy do oddania głosu! czytaj więcej
Historyczne miejsca, które poznaliśmy podczas wspólnych podróży po Śląsku, skłoniły do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa w Świdnicy – mówią państwo młodzi. czytaj więcej
Przejechali ponad 600 kilometrów, żeby poznać nieznany im dotąd region. Gimnazjaliści z Zamościa przez tydzień odkrywali Dolny Śląsk - To była podróż przez epoki, od renesansu, przez barok po modernizm – mówi Agnieszka Kuczmaszewska z gimnazjum nr 7 w Zamościu, która przyjechała na Dolny Śląsk w dwudziestoosobowej grupie uczniów. Renesans zostawili w rodzinnym mieście, barok odkryli w Kościołach Pokoju w Świdnicy i Jaworze, a modernizm we wrocławskiej Hali Stulecia - wszystkie te miejsca łączy wpis na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Dolnośląska przygoda zamościan rozpoczęła się w świdnickim Kościele Pokoju. - Niesamowite, że mieści aż 7,5 tys. osób i ma prawie dwieście okien – dodaje Sylwia Belina. - Pierwszy raz byłam w tak wielkiej drewnianej świątyni. Zaskoczyło mnie też, że jest tu tyle nagrobków w języku niemieckim, bo historia moich rodzinnych stron jest zupełnie inna. Przewodnikiem po świątyni był jej gospodarz, ks. Waldemar Pytel. Proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Świdnicy to jedna z wielu osób, jakie towarzyszyły gimnazjalistom na dolnośląskiej ścieżce i próbowały pokazać skomplikowane, wielowarstwowe dzieje regionu. Doskonałym przykładem tej wielokulturowości są dwa odmienne życiorysy, Doroty Bock-Drozdowicz i Leszka Niebudka, którzy opowiadali swoje historie podczas wspólnego wieczoru. Pani Dorota, Niemka, autochtonka, która od urodzenia mieszkała w Świdnicy, po wojnie wyszła za mąż za Polaka i zdecydowała się tu pozostać. – Kiedy jeździłam do Niemiec, uważano mnie za Polkę, a tu, w Polsce długo byłam uważana za Niemkę – mówiła. Z kolei rodzina pana Leszka została po wojnie przesiedlona na Ziemie Zachodnie z Kresów. – Zajęła tu niewielkie mieszkanie, bo była przekonana, że jesteśmy tu przejściowo, tylko na chwilę – wspominał. Z uczniami spotkała się także Magdalena Wichrowska, która podzieliła się swoimi doświadczeniami wolontaryjnymi i zachęcała do pomagania innym. – Nauczyła nas patrzeć na ludzi wokół nas z innej perspektywy – dodaje Sylwia. W gospodarstwie agroturystycznym Dom Chleba w Radzimowicach uczniowie uczyli się ekologii i piekli podpłomyki z zapomnianego zboża, orkiszu. Drugą wojnę światową poznali penetrując podziemne miasto w Głuszycy zbudowane przez hitlerowców w latach 40. oraz kompleks pałacowy w Krzyżowej, gdzie działał antyfaszystowska grupa opozycyjna. Cały ten tygodniowy wycinek dolnośląskiej rzeczywistości próbowali ogarnąć fotografując pod okiem Jacka Zygmunta, pisząc teksty prasowe oraz bloga (http://kosciolpokoju.blogspot.com). - Po tym wyjeździe wiem już, że chciałabym wrócić na studia na Dolny Śląsk, bo to ciekawy, dynamiczny region, który daje wiele szans – mówi Katarzyna Huk. – Chyba wybiorę kryminalistykę we Wrocławiu. Pobyt zamościan na Dolnym Śląsku przygotowała Parafia Ewangelicko-Augsburska w Świdnicy, w ramach projektu „Nawet nie wiem, że się uczę”, który wygrał w konkursie Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Uczniowie Gimnazjum nr 7 w Zamościu