W związku z XVI edycją Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego czytaj więcej
…w Kościele Pokoju. czytaj więcej
Zachęcamy do oddania głosu! czytaj więcej
Historyczne miejsca, które poznaliśmy podczas wspólnych podróży po Śląsku, skłoniły do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa w Świdnicy – mówią państwo młodzi. czytaj więcej
W Kościele Pokoju w Świdnicy wystawiano już opery. Melomani wielokrotnie mogli także wysłuchać kantat, wykonywanych zwykle w ramach Festiwali Bachowskich. Podczas minionego weekendu majowego po raz pierwszy obejrzeliśmy i wysłuchaliśmy oratorium “Dawid i Batszeba”. Po wejściu do świątyni gości zaskoczyła gra świateł i tańczący w nich dym. Iluminacje doskonale zbudowały nastrój i zarazem podkreśliły urok barokowego wnętrza kościoła. Nad wyraz licznie zgromadzonych gości powitał gospodarz Kościoła Pokoju, ks. radca Waldemar Pytel. W kilku słowach przywołał historię Dawida i Batszeby, przybliżając zebranym temat oratorium. Specjalne powitanie skierował do Stale Kleiberga, kompozytora utworu, który zasiadł wśród słuchaczy. Była to niecodzienna okazja do obcowania nie tylko z dziełem, ale także z jego twórcą. Wszak Bach, Mozart czy Haendel goszczą tutaj jedynie symbolicznie za pośrednictwem swej muzyki. - Oratorium wydaje się być przestarzałą formą muzyczną – monumentalną, patetyczną, a przez to monotonną – mówi Agnieszka zaraz po wyjściu z koncertu. – A to było współczesne brzmienie. Połączenie Mozarta, Enjo Moricone z domieszką Haendla. Taka uczta dla oka i ucha. Sama muzyka odzwierciedlała nastroje bohaterów. Była ilustracyjna, ekspresywna, pełna emocji – dodaje. A oto wrażenia ks. Waldemara Pytla, proboszcza świdnickiej parafii ewangelickiej: - Oratorium w Kościele Pokoju i to napisane współcześnie? Wydawało się to dość ryzykownym przedsięwzięciem. A jednak zaintrygowała mnie pradawna historia Dawida i Batszeby. Jak dzisiaj można ją muzycznie odczytać? Jak przekazać, by mogła nam coś powiedzieć? W moim odczuciu Stale Kleiberg odrobił zadanie znakomicie. Każda faza utworu harmonizowała z kolejnym wątkiem historii. Początkowa fascynacja kobietą to piękno i lekkość dźwięków. Niemalże czuło się atmosferę tej chwili, kiedy Dawid w cieple klimatu Jerozolimy i w blasku zachodzącego słońca dojrzał piękno i powab Batszeby. Taka też była muzyka. I nagle zmiana. Czujemy przejmujący ból i rozpacz matki, która straciła syna. Jest w nas sporo empatii, gdy Dawid żałuje za grzechy. Muzyka sprawdziła się w roli przewodnika po biblijnej rzeczywistości i ludzkich emocjach. Warto podkreślić, iż polscy instrumentaliści oraz norwescy wokaliści pod batutą Vivianne Sydnes zabrzmieli jak jeden zgrany zespół.