W związku z XVI edycją Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego czytaj więcej
…w Kościele Pokoju. czytaj więcej
Zachęcamy do oddania głosu! czytaj więcej
Historyczne miejsca, które poznaliśmy podczas wspólnych podróży po Śląsku, skłoniły do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa w Świdnicy – mówią państwo młodzi. czytaj więcej
O godzinie 17.30 na sygnale wjechała na świdnicki Rynek policja. Z radiowozu, który zaparkował przed Galerią Fotografii, wysiedli dwaj funkcjonariusze z ogromną Biblią Lutra. Goście oczekujący na spotkanie autorskie z Jakubem Czarnikiem byli świadkami sceny przekazania starodruku w ręce ks. Waldemara Pytla. Wszyscy Ci, którzy przeczytali już najnowszą publikację ze słynnej serii „samochodzików” zrozumieli, że jest to nawiązanie do sceny z pierwszych stron książki pt.: „Pan Samochodzik i… Biblia Lutra”. W tak niekonwencjonalny sposób rozpoczęło się w Galerii Fotografii spotkanie autorskie z pisarzem Jakubem Czarnikiem. Kiedy kilka miesięcy temu otrzymaliśmy maila z informacją, że oto powstała powieść o Kościele Pokoju, pomyślałam, że to jakiś żart. Nie znałam Autora, nie wiedziałam, w jaki sposób opisuje miejsce, które jest dla mnie szczególne. Jednak po przeczytaniu książki utożsamiam się trochę z Eweliną Bloch – żoną księdza w Biblii Lutra. A podobieństw jest kilka. Zdarza się, że kiedy inni mieszkańcy placu Pokoju już śpią, zasiadam do komputera, aby w ciszy zrobić wszystko to na co w ciągu dnia zabrakło czasu. W książce Ewelina tłumaczy fragment pamiętnika Christiana Czepki do świtu. Rano spotyka się w Cafe 7 z Pawłem Dańcem, żeby mu opowiedzieć o swoich odkryciach „ – A teraz proszę spojrzeć tu – wskazała na datę w lewym górnym rogu pierwszej karty manuskryptu ...” Po nieprzespanej nocy serwuje sobie mocną kawę, którą także częstuje swojego gościa: „Zabulgotał ekspres do kawy, a po chwili połaskotał mi nozdrza napach potrójnego espresso. Mnie też się przyda – Ewelina nalała sobie solidną porcję czarnej kawy i usiadła po drugiej stronie [kontuaru w Cafe 7](…) – poszłam spać, kiedy było zupełnie jasno…” (str. 104). Nie tylko jak Ewelina z Biblii Lutra, prowadzę kawiarnię – galerię „Cafe7”, ale podobnie do niej lubię dobrą kawę… „Pan Samochodzik i Biblia Lutra” jest swego rodzaju przewodnikiem po Świdnicy. Akcja książki zostaje zawiązana w Kościele Pokoju, tutaj także rozgrywają się główne sceny. Autor stara się oddać atmosferę panującą we wnętrzu świątyni: „… bez przeszkód mogłem podziwiać niesamowity wystrój świątyni. We wnętrzu było ciemno, bo większość światła, które wpadało przez wąskie i wysokie okna, zatrzymywała się na obiegających ściany szerokich, dwupoziomowych emporach.” (str. 32). Za pomocą książki – niczym trzymając w ręku peryskop – odkrywamy miejsca w kościele warte zauważenia: „Wcześniej nie zwróciłem uwagi na zdobienia empor (…) Była tam na przykład kwoka, doglądająca swych kurcząt, której odpowiadał napis: Zrzuć na Pana brzemię, a on cię opatrzy. Na innym obrazie przedstawiono pelikana karmiącego młode swoją krwią…”(str. 155). Na placu Pokoju odwiedzamy jeszcze kawiarnię Cafe 7 – „Ściany z nierówno ułożonych cegieł pomalowane białą farbą, tak że widać fakturę osiemnastowiecznego muru. Łukowato, nisko osadzone okna – jedno duże, drugie małe.” (str. 104). Dalej wędrujemy do Rynku, gdzie czytając o pięknych kamieniczkach mamy ochotę odnaleźć budynki, o których wspomina Autor: „Żółte, zielone i czerwone kamienice to w większości budynki renesansowe i barokowe, noszące często tradycyjne nazwy, pochodzące od charakterystycznych elementów zdobień na fasadach. Jest więc kamienica pod „Złotą Koroną”, „Pod Złotą Gęsią”, „Pod Orłami”…(str. 51). Pokazuje nam także miejsca dla „wtajemniczonych”. Pisarz zdradza, że najlepszy koktajl truskawkowy można wypić w Koktajl Barze na ulicy Bohaterów Getta. Mam wrażenie, że każdy kto wraca po latach do Świdnicy, chce sprawdzić czy zapamiętany smak truskawek rzeczywiście jest taki jak we wspomnieniach… „I ten zapach! Czym prędzej zamówiłem koktajl truskawkowy i już po chwili, dzierżąc w ręce zimną, wysoką szklankę, z której różowej zawartości wystawała słomka do picia, rozejrzałem się za wolnym miejscem.” ( str. 52). Jakub Czarnik tego wieczoru odpowiadał na liczne pytania fanów „samochodzików” pisanych jeszcze przez Zbigniewa Nienackiego. Był to moment, żeby wspomnieć kultową postać książkowego bohatera dla młodzieży w latach 70. i 80. Wielu z nas dowiedziało się, że po śmierci słynnego NN książki z tej serii nadal powstają pisane przez kilku następców. Jeden z nich to właśnie świdniczanin Jakub Czarnik, który jest autorem ośmiu „samochodzików”. Przed południem 16 i 17 grudnia pisarz spotkał się z młodzieżą w świdnickich liceach. O swoim pisaniu opowiadał w sposób niezwykle szczery. Zdradzał tajemnice warsztatu pisarskiego nie omijając chwil zwątpienia, na które narażony jest każdy twórca. Wszystkich tych, którzy wiążą swoją przyszłość z pisaniem ostrzegał, że sam talent nie wystarcza. Zachęcał do systematycznej pracy i… pisania niezbyt przez uczniów ulubionych wypracowań. Uważa, że są one doskonałym treningiem dla przyszłych literatów czy dziennikarzy. Przeczytajcie Państwo w „Biblii Lutra” o miejscach wyjątkowych w Świdnicy. Może zapragniecie odszukać na malowidłach zdobiących empory w Kościele Pokoju kwokę z kurczętami albo pelikana, co karmi swoje młode? Jeśli zaś ktoś jest smakoszem „małej czarnej” zapraszam do Cafe 7.